W piątek spotkały mnie dwie przygody. Pierwsza dotyczyła samochodu, druga roweru.
Samochód
O 7:30 rano w oponie znalazłem śrubę. Byłem blisko centrum miasta, powietrze z opony nie schodziło (lub co najwyżej ciurkało), więc udałem się wprost do wulkanizatora. Pech. Trudno. Shit happens. Ważniejsze jednak jest to, że tej śruby nie wyjąłem z opony przed dojechaniem do wulkanizatora. Prawdopodobnie zrobiłbym z nią wiele kilometrów, zanim zauważyłbym jakikolwiek problem, ponieważ śruba w oponie działa jak korek – tak, przebiła oponę na wylot, ale jednocześnie zatyka utworzoną dziurę, nie pozwalając powietrzu się z niej wydostać.
Nie wyciągajcie więc śrub i podobnych elementów z opon, i czym prędzej szukajcie wulkanizatora. Sam udałem się tutaj – nie dość, że są czynni 24h, to bardzo dbali o to, żeby nie uszkodzić mi felgi, stosując odpowiednie zabezpieczenia i uwagę. Polecam ekipę.
Rower
Tego samego dnia postanowiłem odkurzyć swój 27-letni rower. Oczywiście nie miał powietrza w oponach, ale to rozwiązałem krótką wycieczką na stację benzynową. Niestety, jak już na niego wsiadłem, to okazało się, że manetki od przerzutek nie chcą prawidłowo działać. Są one typu Rapidfire – przypominają zachowaniem cyngiel w broni, który się naciska, aby zmienić bieg na wyższy lub ciągnie drugi cyngiel, aby zmienić na niższy. Udałem się do pobliskiego serwisu (którego nie będę reklamował, ale tam dowiedziałem się, że „one się rozleciały”, „są nienaprawialne” i „mogą w ciągu 1-2 tygodni ściągnąć mi nowe i że będzie to kosztowało sporo”. Powiedziałem im, co myślę o ich profesjonalizmie, żałując, że nie mam przy sobie żadnych narzędzi, aby samemu rozwiązać problem i poszukałem w Google Maps kolejnego serwisu – do domu miałem ponad 10 kilometrów i nie uśmiechało mi się jechać bez nich. Na szczęście niedaleko znajdowała się „Naprawa / konserwacja / serwis rowerowy z innymi naprawami”, prowadzony hobbystycznie przez gościa, który nie boi się trudnych zadań. Zadzwoniłem do niego, bo akurat nie było go w firmie i parę minut później już rozbierał mi manetki. Dwie godziny później wyruszyłem w drogą powrotną ze sprawnym rowerem.
Jeśli nie chcecie lub nie możecie czegoś samemu naprawić, to polecam tego Pana – wie, co robi i nawet nie chciał ode mnie pieniędzy za dwie godziny roboty, więc wynagrodziłem go podwójnie.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n.