Dzisiaj pierwszy raz miałem okazję skorzystać z internetu podczas lotu samolotem. Zawsze miałem z nim jakieś problemy lub przeszkody na drodze. Zazwyczaj oznaczało to, że nie działał lub ja wolałem pójść spać. Dzisiaj wykupiłem go, żeby powrzucać zimowe zdjęcia Europy z powietrza. No i wiecie co? Cała trasa lotu jest zasłonięta chmurami, a samolotem buja tak, że chrzanię i idę spać.
Mikroblog
Na lotnisku jestem od godziny. Za 35 minut zaczyna się boarding. Za 45 minut będę siedział w samolocie. Minutę później zachce mi się siku.
Nie lubię zimy w mieście. Bo jest zimno. Szaro. Buro. Brudno. Nudno. Najwyższy czas coś z tym zrobić…
Kłótnia z żoną, spotkanie na piwie z Dominikiem i Norbertem po popełnieniu przez nas morderstwa z zimną krwią (w zapyziałej piwnicy gdzieś w rejonie Mostu Poniatowskiego), uszkodzona koperta Apple Watcha Series 4 (podczas upadku na ulicę, przez zły design paska) i skradziony iPhone X (przez żula).
To tylko trzy sceny z mojego dzisiejszego snu. Mózgu, co ty bierzesz‽
Marznę i tęsknię za latem od paru tygodni, a dzisiaj niespodzianka – na dworze słonecznie i 21° C!
Za niecałe 6 godzin jadę odebrać swojego Apple Watcha Series 4. Zdecydowałem się na model Nike+ z 44 mm kopertą, oczywiście w kolorze Space Grey (z Nike Sport Loop). To będzie mój trzeci smartwatch Apple’a, po polerowanym stalowym Series 0 i obecnym stalowym Series 0 w Space Black. Spodziewam się większego skoku ewolucyjnego niż z iPhone’a 2G na iPhone’a 4.
Wczorajsze publiczne wyznanie moich porannych muzycznych perypetii związanych z piosenką American Pie poskutkowało! Obudziłem się dzisiaj rano i w mojej głowie nie było ani Mcleana, ani Madonny. Uff? Niezupełnie… Obudziłem się z piosenką, w której powtarza się słowo „life” w dwóch kolejnych zwrotkach refrenu. Pamiętałem więcej rano, ale… zapomniałem. Nie, nie jest to „It’s My Life” Dr Albana (chociaż pewnie od jutra będzie). Próbowałem zaśpiewać fragment chodzący mi po głowie do Shazama, ale pogonił mnie, informując że taka piosenka nie istnieje (czyt. daj sobie spokój ze śpiewaniem, bo nie będziesz kolejnym Axl Rose).
Mózgu drogi, a może byś tak jutro mi zanucił jakiegoś rocka, np. Babel Mumford & Sons?
Od mniej więcej dwóch tygodni codziennie, po przebudzeniu, w mojej głowie gra piosenka, której nie słuchałem od lat – American Pie Dona Mcleana (zdecydowanie zaprzeczam, aby chodziło o cover Madonny). Nie wiem dlaczego. Nie wiem jak się jej pozbyć.
Dzisiaj jest moim dniem dzwonienia do Apple Support. Pierwsza rozmowa, podczas której musiałem tłumaczyć konsultantowi jak działa iCloud Photo Library, była straszna. Pozostały mi jeszcze dwie, w sprawie AirPods i Apple Music.
Ech.
Już od paru miesięcy zastanawiam się nad kupnem drugiego HomePoda, aby pierwszy nie czuł się samotny. Mam nawet idealne miejsce dla niego, dzięki czemu cały salon i kuchnia będą pokryte morzem muzyki. Coraz bardziej mnie to kusi, ale jednocześnie czekam na rozszerzenie serii o inne modele, bo być może będzie coś jeszcze bardziej odpowiedniego. Zobaczymy co we mnie wygra…
Od paru dni jestem poza domem i zostało mi już tylko 64 GB pakietu do wykorzystania – 16 GB poszło niewiadomo kiedy. Gdybym został z „super ofertą” Plusa, to musiałbym dzisiaj dokupić 3 GB za 25 zł. Jutro prawdopobnie też. Nie tęsknie – Nju spisuje się lepiej niż się spodziewałem.
Piszę trochę smutny i jednocześnie krytyczny felieton na temat Twittera. Będzie trochę historii, trochę nostalgii, odniesienia do klientów trzecich, a pojawi się w iMagazine pod koniec tego miesiąca.
Jeśli macie jakieś ciekawe anegdoty z nim związane, to zapraszam do kontaktu.
Długa podróż Renault Twizy
Dzisiaj w końcu udaliśmy się w podróż Twizy. Taką długą, gdzie martwiłem się o zasięg. Wyniosła dokładnie 19 kilometrów w jedną stronę. Wsiadając do autka, licznik wskazywał 39 kilometrów zasięgu. Po chwili skoczył do 41, 44 i aż do 48. Następnie osiągnąłem Vmax, czyli 80 km/h. To mu się nie spodobało i zasięg dramatycznie spadł do 31 km. Resztę trasy pokonałem w rejonie 60 km/h i po dojechaniu do celu, licznik pokazał 27 kilometrów. Nie oszczędzałem go jednak, spod jednych świateł nawet pokonując Audi A4 2.0 TDI, a spod drugich Skodę Fabię 1.0. Do 50 km/h. To więcej niż potrzeba.
Najważniejsze jest jednak to, że będę dzisiaj spał w swoim łóżku.
Ktoś mi ostatnio mówił, że sprzedaż Maców rośnie. A tymczasem spadła o 13% rok do roku. Ciekawy jestem kolejnych kwartałów, szczególnie w obliczu nadchodzących (rzekomo) nowości.
Lubię upały, wiatrak zdaje egzamin, ale jeśli o 10:28 zaczyna się robić na tyle gorąco, że nie jestem w stanie logicznie myśleć, to chyba czas poszukać klimatyzowanej kafejki.
Mówiliście, że #deleteFacebook i akcje związane z krytykowaniem zachowania firmy nie mają dla nich znaczenia. Dotyczy to też Twittera. Patrząc po ich giełdowych spadkach, miały ogromny wpływ.
Nie, Ty się przeziębiłeś przy temperaturach 30+°C!
(Przypominam, że mężczyzna nie choruje. Mężczyzna walczy o życie.)
Znalazłem Apple Keyboard przewodową, którą zgubiłem kilka miesięcy temu. Leżała obok komputera, w oryginalnym pudełku, z dużym napisem i logiem Apple.
🤦🏼♂️
iStig mi wczoraj poprawił config.plist
od Clovera i przygotował go już pod macOS Mojave, więc nie dość, że w końcu poprawnie działa mi usypianie ekranu na moim GPU (były problemy po zmianach Apple w Sierra), to teoretycznie mogę śmiało betę instalować.
Dzisiaj będzie kilka słów o fanatyźmie. Jestem mniej więcej w połowie, więc wkrótce opublikuję nowy wpis na iMagazine.
Skoro już jestem w temacie ffmpeg, to podczas instalowania Pythona 3 zacząłem się zastanawiać nad tym, jak ten Linux działa pod Windows 10, bo w sumie to mógłbym pogrzebać od razu na Surface Booku 2.
Palec wraca do normy. Już mogę zginać i opuchlizna prawie zeszła. Aby to uczcić postanowiłem skompilować najnowszą wersję ffmpeg i teraz żałuję, bo nie dość, że na dworze jest gorąco, to jeszcze MacBook Pro mnie grzeje.
Oparłem się wczoraj o drzewo. Okazuje się, że wbiłem sobie jakiś kolec w środkowy staw palca wskazującego, na tyle głęboko, że usłyszałem zgrzyt, jak dobił do mojej kości. Mogę go zginać o 45° bezboleśnie, ale nie dalej niż o 90° i wygląda teraz jak człowieczek Michelina.
W związku z tym, że Twitter zaczyna obcinać funkcje klientów trzecich, jak Tweetbot czy Twitterrific, obawiam się, że niedługo pożegnam się całkowicie z Twitterem. @jack to gość, które w historii (przynajmniej mojej) zostanie zapisany jako ten, który stworzył i zabił Twittera.
Wygląda na to, że w przyszłym tygodniu rozpoczynam przygodę z Surface Book 2 w wydaniu 15-calowym. Nie mogę się doczekać!
Dzisiaj minął tydzień odkąd mamy Pay w Polsce. Ludzie potrzebowali zaledwie 7 dni, aby zupełnie nie zwracać uwagi na fakt, że płacę zegarkiem. Nawet mrugnięcia nie ma. Niesamowite.
Spieszyłem się odebrać telefon, trzymając w jednej ręce MacBooka Pro.
Wynik pośpiechu:
- delikatnie skręcona kostka,
- obite kolano,
- stłuczony nadgarstek.
MacBooka jednak nie upuściłem. Priorytety w życiu są ważne.
Komisja Europejska przegłosowała prawo, które niszczy podstawy wolnej komunikacji w internecie. Mamy dwa tygodnie, żeby temu zapobiec.
Przyznam, że trochę nie ogarniam jak ktoś może dać swojemu operatorowi komórkowemu możliwość zarządzania swoimi usługami bankowymi. To trochę jak dać swojemu niepełnoletniemu siostrzeńcowi dostęp do Ferrari – podświadomie wiemy, że to zły pomysł.
Wieczory w zeszłym tygodniu spędzałem na czytaniu Origin / Początek Dana Browna – książka czekała na swoją kolej od paru miesięcy – i muszę przyznać, że dałem się wciągnąć. Felieton na ten temat pojawi się w następnym wydaniu iMagazine.