Dzisiaj jest moim dniem dzwonienia do Apple Support. Pierwsza rozmowa, podczas której musiałem tłumaczyć konsultantowi jak działa iCloud Photo Library, była straszna. Pozostały mi jeszcze dwie, w sprawie AirPods i Apple Music.
Ech.
Zapraszam do najnowszego wydania iMaga, w którym znajdziecie następujące moje artykuły:
Smacznego czytania!
Dzisiaj jest moim dniem dzwonienia do Apple Support. Pierwsza rozmowa, podczas której musiałem tłumaczyć konsultantowi jak działa iCloud Photo Library, była straszna. Pozostały mi jeszcze dwie, w sprawie AirPods i Apple Music.
Ech.
Już od paru miesięcy zastanawiam się nad kupnem drugiego HomePoda, aby pierwszy nie czuł się samotny. Mam nawet idealne miejsce dla niego, dzięki czemu cały salon i kuchnia będą pokryte morzem muzyki. Coraz bardziej mnie to kusi, ale jednocześnie czekam na rozszerzenie serii o inne modele, bo być może będzie coś jeszcze bardziej odpowiedniego. Zobaczymy co we mnie wygra…
Od paru dni jestem poza domem i zostało mi już tylko 64 GB pakietu do wykorzystania – 16 GB poszło niewiadomo kiedy. Gdybym został z „super ofertą” Plusa, to musiałbym dzisiaj dokupić 3 GB za 25 zł. Jutro prawdopobnie też. Nie tęsknie – Nju spisuje się lepiej niż się spodziewałem.
Piszę trochę smutny i jednocześnie krytyczny felieton na temat Twittera. Będzie trochę historii, trochę nostalgii, odniesienia do klientów trzecich, a pojawi się w iMagazine pod koniec tego miesiąca.
Jeśli macie jakieś ciekawe anegdoty z nim związane, to zapraszam do kontaktu.
Daniel Arciszewski, dla Noizz:
W Mielnie nie istnieje menu bezglutenowe. W Mielnie nie ma hummusu, tofu, parówek z mięsem, kraftowych browarów z ironicznym napisem czy innego rodzaju lewackich fantasmagorii. W Mielnie są za to stołówki serwujące śniadania w cenie mniejszej niż koszt jego składników. Są 20-letnie automaty z SEGA Rally i Metal Slugiem, w których topiłeś kieszonkowe jak byłeś dzieckiem. Są zapiekanki, disco-polo, dmuchane zjeżdżalnie w kształcie fortec z palmami, festynowe atrakcje typu „spróbuj nie spaść z elektrycznego byka”, czy „upij się się, kup podrobioną koszulkę Armaniego i wydziaraj sobie trybalistyczny tatuaż od obcego człowieka klinującego ze znajomymi pod pomnikiem foki morskiej”. Mielno to ociekający 20-letnim sosem czosnkowym odpust, w którym nie da się nie zakochać. A oto historia mojej miłości.
Autor twierdzi, że „cofnął się o 20 lat wstecz”, co niestety nie jest prawdą, z dwóch powodów. Po pierwsze, nie można się cofnąć wstecz. Po drugie, byłem w Mielnie dwukrotnie, dokładnie 20 i 19 lat temu. Było zdecydowanie spokojniej, chociaż trafiały się Audi lub BMW cabrio z dwoma wypalonymi blondynkami siedzącymi na bagażniku, drgającą w rytm towarzyszącej im oprawy muzycznej. Obstawiam więc, że cofnął się o 10-15 lat w czasie.
Nie zmienia to faktu, że artykuł trzeba przeczytać.
Yours truly, na łamach iMagazine:
W zeszłym tygodniu pisałem o zmianach, które dnia 16/08/2018 wchodzą w życie dla klientów trzecich Twittera. Popełniłem w nim kilka błędów, więc poniżej postaram się umieścić wszelkie poprawne informacje na temat nadchodzących zmian.
Jestem maksymalnie zdenerwowany z powodu postępowania Jacka Dorseya i jego zespołu. To, co ta firma wyczynia, zasługuje na największe potępienie. Już wspominałem to wielokrotnie, ale życzę gościowi codziennego stawania na klocku LEGO bosą stopą.
Dzisiaj w końcu udaliśmy się w podróż Twizy. Taką długą, gdzie martwiłem się o zasięg. Wyniosła dokładnie 19 kilometrów w jedną stronę. Wsiadając do autka, licznik wskazywał 39 kilometrów zasięgu. Po chwili skoczył do 41, 44 i aż do 48. Następnie osiągnąłem Vmax, czyli 80 km/h. To mu się nie spodobało i zasięg dramatycznie spadł do 31 km. Resztę trasy pokonałem w rejonie 60 km/h i po dojechaniu do celu, licznik pokazał 27 kilometrów. Nie oszczędzałem go jednak, spod jednych świateł nawet pokonując Audi A4 2.0 TDI, a spod drugich Skodę Fabię 1.0. Do 50 km/h. To więcej niż potrzeba.
Najważniejsze jest jednak to, że będę dzisiaj spał w swoim łóżku.
„Problem z serwisami społecznościowymi jest taki, że są pełne ludzi“, parafrazując króla Edwarda I Długonogiego z Braveheart1. W życiu prywatnym nie mamy takich perypetii, ponieważ szczegółowo dobieramy sobie znajomych. Jeśli kolega dwukrotnie usuniętego brata ciotecznego wujka siostry dziadka jest upierdliwy / głupi / <wstaw słowo, które pasuje>2, to nie utrzymujemy z nim znajomości. Nie wtrąci się w naszą rozmowę z dwukrotnie usuniętym bratem ciotecznym wujka siostry dziadka, ponieważ go tam nie będzie i nie będzie jej w ogóle słyszał. Niestety, na takim Twitterze nie mamy takiego luksusu – tam jest wolna amerykanka3. Możemy prowadzić sarkastyczną rozmowę z dobrym znajomym, który rozumie nasz sposób wyrażania się, ale każdy może się wtrącić w każdej chwili, całkowicie wykolejając dyskusję. Do tego dochodzą jeszcze interakcje, np. żarty, które zrozumiemy, jeśli napisze je do nas ktoś bliski, ale które będą miały skrajnie różne znaczenie w ustach (klawiaturze) osoby nieznajomej. Patrząc po dyskusjach w internecie, mam coraz większe wrażenie, że w większości nie jesteśmy gatunkiem stworzonym do rozmów z ludźmi pochodzącymi z tak różnorodnych miejsc na świecie, wychowanych w inny sposób, wierzących w inne rzeczy… Z drugiej strony, dla osób bardziej otwartych na nowe, jest to ogromna okazja do poznania alternatywnych punktów widzenia na wszystko, co możemy sobie wyobrazić, niezależnie od tego, co o tym myślimy osobiście.
Wystarczy nam trochę tolerancji i więcej zrozumienia…
… co z kolei oznacza, że spokój i harmonia będą niemożliwe do osiągnięcia.
Ktoś mi ostatnio mówił, że sprzedaż Maców rośnie. A tymczasem spadła o 13% rok do roku. Ciekawy jestem kolejnych kwartałów, szczególnie w obliczu nadchodzących (rzekomo) nowości.
Lubię upały, wiatrak zdaje egzamin, ale jeśli o 10:28 zaczyna się robić na tyle gorąco, że nie jestem w stanie logicznie myśleć, to chyba czas poszukać klimatyzowanej kafejki.
Mówiliście, że #deleteFacebook i akcje związane z krytykowaniem zachowania firmy nie mają dla nich znaczenia. Dotyczy to też Twittera. Patrząc po ich giełdowych spadkach, miały ogromny wpływ.
Nie, Ty się przeziębiłeś przy temperaturach 30+°C!
(Przypominam, że mężczyzna nie choruje. Mężczyzna walczy o życie.)
Błażej Faliszek, na łamach iMagazine:
Już w najbliższy piątek, 27 lipca od godziny 21:30 będziemy świadkami najdłuższego w tym wieku zaćmienia Księżyca. Potrwa ono aż 1 godzinę 42 minuty i 57 sekundy. Kolejne tak długie zaćmienie Księżyca będzie mieć miejsce dopiero w 2123 roku. Dlatego warto w piątek wieczorem wyjść na dwór i spojrzeć w górę.
Idę.
fot. Mixtribe
Dzisiaj stwierdziłem, że czas w końcu zainwestować w porządny wentylator do domu. Klimatyzacja odpada, z paru powodów – po pierwsze, Iwona jej nie toleruje, a po drugie kosztuje 10-12 tys. PLN w takiej konfiguracji, w jakiej bym chciał. No i nie mam potrzeby jej posiadania – wystarczy mi wentylator, popularnie zwany wiatrakiem.
Tomek zaprosił mnie do pogadania na tematy fotograficzno-komputerowe, więc jeśli jest to coś, co może Was zainteresować, to posłuchajcie.
Znalazłem Apple Keyboard przewodową, którą zgubiłem kilka miesięcy temu. Leżała obok komputera, w oryginalnym pudełku, z dużym napisem i logiem Apple.
??♂️
iStig mi wczoraj poprawił config.plist
od Clovera i przygotował go już pod macOS Mojave, więc nie dość, że w końcu poprawnie działa mi usypianie ekranu na moim GPU (były problemy po zmianach Apple w Sierra), to teoretycznie mogę śmiało betę instalować.
Bartlomiej Owczarek i Tomasz Nawrocki:
Po telekonferencji z przedstawicielem obsługi klienta (który wbrew wiadomości email, nie zaproponował żadnych rabatów) uświadomiliśmy sobie, że podwyżki są ogromne:
- Dotychczasowy bezpłatny limit 750 tys. zapytań zamienia się w ok. 28 tys. miesięcznie (prawie 30 razy mniej)
- Dotychczasowe $0.5 za płatne użycie zmienia się w $7 (14 razy więcej), $5.60 przy większej liczbie odsłon
Co istotne, ceny są takie same, od Stanów Zjednoczonych po Afrykę, mimo, że możliwości monetyzacji różnią się znacznie, jak sami wiemy, porównując Polskę z rynkiem niemieckim.
Google od lat praktykuje to samo:
Między innymi dlatego unikam korzystania z Google tak bardzo, jak tylko się da.
Dzisiaj będzie kilka słów o fanatyźmie. Jestem mniej więcej w połowie, więc wkrótce opublikuję nowy wpis na iMagazine.
Skoro już jestem w temacie ffmpeg, to podczas instalowania Pythona 3 zacząłem się zastanawiać nad tym, jak ten Linux działa pod Windows 10, bo w sumie to mógłbym pogrzebać od razu na Surface Booku 2.
Palec wraca do normy. Już mogę zginać i opuchlizna prawie zeszła. Aby to uczcić postanowiłem skompilować najnowszą wersję ffmpeg i teraz żałuję, bo nie dość, że na dworze jest gorąco, to jeszcze MacBook Pro mnie grzeje.
Jakiś czas temu zamawiałem Iwonie French pressa z Amazona i wziąłem dwie sztuki tego samego modelu – Bodum Brazil – w różnych rozmiarach (0,3l i 1l jeśli mnie pamięć nie myli). Dwa dni później pojawił się kurier z dwoma paczkami, zgodnie z oczekiwaniem. Podpisałem, co trzeba, a on wrócił do swoich obowiązków. Jak rozpakowałem większą paczkę, to w środku znalazłem dwie zamówione sztuki, więc czym prędzej zadzwoniłem do niego i poprosiłem, żeby wrócił, bo jednak z paczek raczej dotarła do mnie błędnie. Na drugiej paczce znalazłem naklejkę z danymi osobowymi prawdopodobnego zamawiającego, mieszkającego w Szczecinie, ale obok, na drugiej naklejce, były moje dane. Kurier wrócił po paru minutach – jeszcze nie zdążył odjechać – i dwukrotnie weryfikował paczkę. Tak, była na 100% dla mnie. Polecił mi ją otworzyć pod jego czujnym okiem, więc tak uczyniłem. W środku znaleźliśmy jakiś dziwny kontroler dla PS4, który na pewno nie powinien był do mnie trafić. Poprosiłem go, aby poinformował Amazona o błędnym adresie i przekazał ją do Szczecina – zapewnił mnie, że tak zrobi.
Kilka dni temu otrzymałem maila od Amazona, że moja paczka wróciła do nich i wkrótce otrzymam zwrot gotówki. What?! Rzeczywiście – dwa dni później dostałem pełny zwrot za ww. Bodumy, które nadal znajdują się w naszym mieszkaniu.
No i co teraz?
Oparłem się wczoraj o drzewo. Okazuje się, że wbiłem sobie jakiś kolec w środkowy staw palca wskazującego, na tyle głęboko, że usłyszałem zgrzyt, jak dobił do mojej kości. Mogę go zginać o 45° bezboleśnie, ale nie dalej niż o 90° i wygląda teraz jak człowieczek Michelina.
Kilka dni temu ktoś podał przepis na uratowanie zbłądzonej pszczoły – podanie jej kropli wody z cukrem lub miodem. Otóż pszczoły rzekomo mają tylko tyle energii, aby dolecieć do celu i wrócić – każda nieplanowana przeszkoda powoduje, że może umrzeć (trochę jak z samochodami elektrycznymi). Przyznam, że nie wiedziałem o tym wcześniej, ale ta wiedza bardzo mi się przydała dzisiaj rano, pomimo że może nie dotyczyć tego przypadku.
W nocy padał spory deszcz, a rano na dworze, kurczowo przyczepionego do oparcia fotela, który schowany jest pod dachem, znalazłem małego trzmiela (często nazywanego bąkiem). Gość się nie ruszał, więc poprosiłem Iwonę o przygotowanie kropli wody wymieszanej w kroplą miodu. Delikatnie przeniosłem go na mały talerzyk. Trzmiel nadal nie poruszał się. Pchnąłem do delikatnie w kierunku kropelki, co spowodowało u niego dziwne drgawki. Po paru sekundach jego czułki dotknęły kropli pożywienia i zaczął go pochłaniać łapczywie. Minutę później odleciał.
Dzień rozpoczęliśmy zatem pozytywnie, od ratunku chronionego w Polsce trzmiela. Alternatywnie gość może po prostu leczył kaca po wczorajszej imprezie, albo miał bosko głęboki sen, z którego go wybudziliśmy. Przynajmniej szefowa się na niego nie wkurzy za zaspanie…
Wiele lat temu znalazłem aplikację KeyRemap4Mac, za pomocą której zamieniałem miejscami klawisze ⌘ i ⌥ z prawej strony Spacji (i tylko z prawej strony Spacji) miejscami, abym mógł odzwierciedlić wiele lat przyzwyczajeń z Windows, gdzie klikałem prawego Alta. Znajduje się on zaraz obok Spacji i to za jego pomocą dodaje się polskie ogonki do pisanych znaków.
W związku z tym, że Twitter zaczyna obcinać funkcje klientów trzecich, jak Tweetbot czy Twitterrific, obawiam się, że niedługo pożegnam się całkowicie z Twitterem. @jack to gość, które w historii (przynajmniej mojej) zostanie zapisany jako ten, który stworzył i zabił Twittera.
Wygląda na to, że w przyszłym tygodniu rozpoczynam przygodę z Surface Book 2 w wydaniu 15-calowym. Nie mogę się doczekać!
Olaf Krynicki, rzecznik prasowy Samsung Polska:
Samsung wnikliwie weryfikował temat przez ostatnie kilka dni. W wyniku naszych ustaleń nie stwierdzono żadnych usterek, zarówno od strony sprzętu jak i oprogramowania, które mogą mieć związek z omawianym przypadkiem. W skali globalnej nie odnotowaliśmy podobnych doniesień ze strony użytkowników, jednak będziemy kontynuować działania w celu wyjaśnienia sprawy.
Zaskoczył mnie fakt, że „w skali globalnej nie odnotowali podobnych doniesień”, skoro jest tego sporo, chociażby tutaj. Pozostaje nam dalej czekać na znalezienie przyczyny.