„Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.”
– Albert Einstein
Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, w wywiadzie z Jacekiem Nizinkiewiczem:
Dostał pan od Ministerstwa Zdrowia pisemny zakaz publicznych wypowiedzi na temat epidemii. Podobne zakazy dotarły też do wszystkich innych wojewódzkich konsultantów ds. chorób zakaźnych w Polsce. Dlaczego pan go nie przestrzega?
Dostałem jak wszyscy konsultanci wojewódzcy zakaz wypowiadania się na tematy dotyczące koronawirusa SARS-CoV 2 odpowiedzialnego za epidemię COVID-19. Zaprotestowałem przeciwko temu, bo uważam się za przyzwoitego człowieka, mam określoną widzę popartą doświadczeniem i nie będzie mi żadna pani wiceminister zdrowia zakazywała wypowiadania się na tematy zawodowe, związane z troska o zdrowie obywateli.
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko wysłała do szpitali podległych ministerstwu pismo, z którego wynika, że epidemiolodzy nie powinni informować społeczeństwa o brakach w sprzęcie czy liczbie zakażeń i zgonów w poszczególnych jednostkach.
Nie oczerniam nikogo, nie mówię nieprawdziwych rzeczy, tylko wypowiadam się w zakresie swoich kompetencji. Nie pozwolę się kneblować. Jeszcze żyjemy w kraju, w którym panuje wolność, w tym wolność wypowiedzi słowa. Informowanie społeczeństwa o sytuacji medycznej jest moim obowiązkiem, jako lekarza oraz konsultanta wojewódzkiego, kierownika kliniki i ordynatora oddziału zakaźnego w szpitalu przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. My konsultanci, znamy najlepiej sytuację. Mamy różny punkt widzenia. Pani minister optuje za opcją z lat 70-tych, a ja z nowoczesnym demokratycznym państwem XXI wieku (…)
Wybory korespondencyjne 10 maja będą bezpieczne?
Mówienie o wyborach w maju, kiedy szczyt zakażeń jest przed nami, to wyjątkowa nieodpowiedzialność. Przeprowadzenie wyborów i upieranie się przy tym, nawet korespondencyjnych, w maju, czerwcu czy w wakacje, to według mnie wręcz paranoiczna, skandaliczna gierka polityczna kosztem zdrowia i życia obywateli, ale widzę, że niektórych decydentów w ogóle przeciętny statystyczny Polak nie interesuje. To nie jest czas, kiedy powinno się organizować jakiekolwiek wybory. Naród ma teraz poważniejsze problemy niż wybory. Trzeba ratować życie i zdrowie każdego, kogo się da, a nie narażać, kogo nie trzeba; ratować gospodarkę, która wbrew obowiązującej propagandzie okazuje się słaba. Po epidemii oczywiście powinien przyjść czas na kampanię wyborczą, poznanie poglądów kandydatów, rozliczenie niektórych za populistyczne błędy i przeprowadzenie wyborów zgodnie z obowiązującym prawem, należytym szacunkiem dla wydarzenia i osób w nim uczestniczących (…)
Pierwszy, świetny wywiad, jaki przeczytałem, od kiedy to się wszystko zaczęło.
Janusz Schwertner:
Warszawa, stacja Centrum. Kamery monitoringu śledzą każdy ruch pasażerów metra.
Na nagraniu widać, jak chłopak starannie zawiązuje jednego buta, potem drugiego, rozgląda się dookoła, aż w końcu, widząc nadjeżdżający pociąg, spokojnie skacze pod pędzące wagony.
Koła pociągu łamią mu fragmenty odcinka szyjnego kręgosłupa, miednicę, śledzionę, żuchwę, rozrywają płuca.
Nigdy nie miałem styczności w dzieciństwie z osobą, która przechodziła tak ogromne problemy, jak Wiktor i Kacper. W szkole owszem, zdarzało się dzieciakom z innych żartować lub im dokuczać, ale nigdy na podłożu nienawiści. Niestety, winny jest tutaj cały system edukacji, w tym szczególnie nauczyciele (w szkole mieliśmy takich, którzy np. fizycznie znęcali się nad dziećmi z powodu problemów z danym przedmiotem), którzy nie są zupełnie przygotowani do opieki się nad dziećmi, które nie są „normalne” (czyli takie, jak większość – kolejna bzdura). Dotyczy to zresztą również lekarzy oraz naszego wychowania przez naszych rodziców.
Prawda jest taka, czy Wam się to podoba czy nie, że nie ma żadnego wytłumaczenia za psychiczne lub fizyczne znęcanie się nad innym człowiekiem, niezależnie czy jest to osoba mniej inteligentna, bardziej wrażliwa, która urodziła się w nie tym ciele, w którym powinna, czy żadnego innego powodu. Nikt z nas nie jest idealny i każdy z nas jest inny. Uszanujcie to i jeśli nie potraficie zobaczyć za tą „innością” ludzi, w gruncie rzeczy takich samych, jak Wy, to zostawcie ich chociaż w spokoju.
Nigdy nie rozumiałem braku empatii, a ten brak w Polsce jest niestety na zaskakująco wysokim poziomie.
– Kochanie, dowiedz się w recepcji czy mogą mi przynieść żelazko! – usłyszałem, więc przebiegłem się dwa piętra po schodach.
– Mogą, kiedy tylko będziesz chciała! – odpowiedziałem, wracając po chwili.
– A gdzie jest żelazko? – zapytała zaskoczona.
– No… na recepcji… – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Iwona oparła czoło o łóżko… a ja domyśliłem się, że jednak miałem je przynieść, a nie tylko dowiedzieć się czy mają…
„Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.”
– Albert Einstein
Mieszkam obok delikatesów od dekady. Wpadam do nich prawie codziennie po proste rzeczy. Butelkę Coke. Paczkę fajek. Tabletki przeciwbólowe. Drobnica. Wiedzą co piję, co palę i co ćpam. Nie zmienia to faktu, że do dzisiaj gość za ladą nie pamięta, jakie fajki mi podać. Nawet jak powiem „czerwone”, to i tak mi da niebieskie i rozpocznie się gra w kotka i myszkę. Raz zdarzyło mi się zapomnieć portfela, jakiś rok temu. Było późno. Byłem zmęczony. Nie chciało mi się. Jemu też nie – na krechę nie dał, więc musiałem lecieć po kartę.
Dowiedz co się stało w Żabce i w Dubaju →
Dubaj jest tak bogaty, że właśnie zaczepił mnie żebrak, ubrany w wypastowane skórzane buty, jedwabną koszulę i Pepe Jeans. Miał sygnety złote i zegarek. Chciał żebym mu kupił coś do jedzenia i bilet do metra. Surrealizm.
Grzegorz Sroczyński, w wywiadzie z prof. Bogdanem Góralczykiem:
Jednego jestem pewien, a rzadko można być czegoś pewnym przy obecnej zmienności układu sił na świecie. Otóż Chiny mają tyle zadań domowych, że jest absolutnie nie do pomyślenia, aby wywołały wojnę. Wtedy nie zrealizują swoich celów na stulecie. Ale to nie oznacza, że jesteśmy bezpieczni. Światu grozi mechanizm, który w naukach politycznych nazywa się pułapką Tukidydesa. W „Wojnie peloponeskiej” Tukidydes opisał rywalizację Sparty i Aten, czyli hegemona w świecie starożytnej Grecji z rosnącym w siłę rywalem. Historycy z Harvardu badali podobne przypadki rywalizacji przez okres ponad 500 lat w najnowszej historii świata. Spośród szesnastu aż dwanaście zakończyło się wojną. I niemal za każdym razem wywoływał ją dotychczasowy hegemon, który wpadał w panikę, że traci wpływy. Na tym polega istota pułapki Tukidydesa. Skoro mamy starego hegemona, czyli USA i szybko rosnącego pretendenta, czyli Chiny, to pułapka może się zatrzasnąć.
Daniel Arciszewski, dla Noizz:
W Mielnie nie istnieje menu bezglutenowe. W Mielnie nie ma hummusu, tofu, parówek z mięsem, kraftowych browarów z ironicznym napisem czy innego rodzaju lewackich fantasmagorii. W Mielnie są za to stołówki serwujące śniadania w cenie mniejszej niż koszt jego składników. Są 20-letnie automaty z SEGA Rally i Metal Slugiem, w których topiłeś kieszonkowe jak byłeś dzieckiem. Są zapiekanki, disco-polo, dmuchane zjeżdżalnie w kształcie fortec z palmami, festynowe atrakcje typu „spróbuj nie spaść z elektrycznego byka”, czy „upij się się, kup podrobioną koszulkę Armaniego i wydziaraj sobie trybalistyczny tatuaż od obcego człowieka klinującego ze znajomymi pod pomnikiem foki morskiej”. Mielno to ociekający 20-letnim sosem czosnkowym odpust, w którym nie da się nie zakochać. A oto historia mojej miłości.
Autor twierdzi, że „cofnął się o 20 lat wstecz”, co niestety nie jest prawdą, z dwóch powodów. Po pierwsze, nie można się cofnąć wstecz. Po drugie, byłem w Mielnie dwukrotnie, dokładnie 20 i 19 lat temu. Było zdecydowanie spokojniej, chociaż trafiały się Audi lub BMW cabrio z dwoma wypalonymi blondynkami siedzącymi na bagażniku, drgającą w rytm towarzyszącej im oprawy muzycznej. Obstawiam więc, że cofnął się o 10-15 lat w czasie.
Nie zmienia to faktu, że artykuł trzeba przeczytać.
„Problem z serwisami społecznościowymi jest taki, że są pełne ludzi“, parafrazując króla Edwarda I Długonogiego z Braveheart1. W życiu prywatnym nie mamy takich perypetii, ponieważ szczegółowo dobieramy sobie znajomych. Jeśli kolega dwukrotnie usuniętego brata ciotecznego wujka siostry dziadka jest upierdliwy / głupi / <wstaw słowo, które pasuje>2, to nie utrzymujemy z nim znajomości. Nie wtrąci się w naszą rozmowę z dwukrotnie usuniętym bratem ciotecznym wujka siostry dziadka, ponieważ go tam nie będzie i nie będzie jej w ogóle słyszał. Niestety, na takim Twitterze nie mamy takiego luksusu – tam jest wolna amerykanka3. Możemy prowadzić sarkastyczną rozmowę z dobrym znajomym, który rozumie nasz sposób wyrażania się, ale każdy może się wtrącić w każdej chwili, całkowicie wykolejając dyskusję. Do tego dochodzą jeszcze interakcje, np. żarty, które zrozumiemy, jeśli napisze je do nas ktoś bliski, ale które będą miały skrajnie różne znaczenie w ustach (klawiaturze) osoby nieznajomej. Patrząc po dyskusjach w internecie, mam coraz większe wrażenie, że w większości nie jesteśmy gatunkiem stworzonym do rozmów z ludźmi pochodzącymi z tak różnorodnych miejsc na świecie, wychowanych w inny sposób, wierzących w inne rzeczy… Z drugiej strony, dla osób bardziej otwartych na nowe, jest to ogromna okazja do poznania alternatywnych punktów widzenia na wszystko, co możemy sobie wyobrazić, niezależnie od tego, co o tym myślimy osobiście.
Wystarczy nam trochę tolerancji i więcej zrozumienia…
… co z kolei oznacza, że spokój i harmonia będą niemożliwe do osiągnięcia.
Jakub Białek o depresji, Tokio i kulturze:
Las Aokigahara to drugie po moście Golden Gate w San Francisco najchętniej wybierane przez samobójców miejsce na świecie. W wielu rankingach to ścisła czołówka najbardziej upiornych lokalizacji. Wybrałem się tam sam.
Lecę po iPada i siadam do lektury.
Jakub Noch, na łamach NaTemat:
Naukowcy nie mają większych wątpliwości. Najczęściej bywa tak, że ludzie prezentujący najostrzejszy sprzeciw wobec homoseksualistów… sami również odczuwają pociąg seksualny do osób tej samej płci.
Najnowsze badanie potwierdzające taką kontrowersyjną tezę przedstawia amerykański „Journal of Personality and Social Psychology”. Ustalenia oparto na analizie czterech niezależnych eksperymentów, w których wzięło udział około 160 studentów ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec. W ocenie naukowców, wyniki dostarczają nowych dowodów na poparcie teorii psychoanalitycznej, że strach, lęk i niechęć wobec gejów i lesbijek może wynikać z tłumienia przez homofobów własnych pragnień homoseksualnych. – W wielu przypadkach są to ludzie, którzy są w stanie wojny z samym sobą i przenoszą ten wewnętrzny konflikt na zewnątrz – ocenia prof. Richard Ryan z Uniwersytetu Rochester.
Fascynujące spojrzenie na to zagadnienie – nigdy bym się tego nie spodziewał. Przyznam się, że nigdy nie rozumiałem homofobii – może mi się coś nie podobać (np. nowy paskudno-żółte BMW sąsiada), ale przecież nie będę go z tego tytułu obrażał. Zawsze podchodziłem do tolerancji w prosty sposób – skoro mi się coś u kogoś nie podoba, to zawsze może się im coś we mnie nie podobać. To z kolei prowadziło mnie do prostej zasady – traktuj innych tak, jak chciałbyś być sam traktowany1. Skoro jednak rozmawianie na temat homofobii z homofobami sprawia im ból, to co mamy robić? Tolerować to, że wyżywają się na kimś, kogo ich zupełnie nie obchodzi? No i skąd mamy wiedzieć czy ten brak tolerancji wynika z posiadania ukrytych pragnień czy wychowania, o czym wspomina Live Science?
A wracając do tematu tęczowej flagi i symbolu… Dla mnie to przede wszystkim odniesienie do wczesnego logo Apple, które tak bardzo mi się podoba. Jednocześnie nie mam żadnego problemu z tym, że środowisko LGBT wykorzystuje jego kolorystykę jako swój symbol – to ich sprawa i nic mi do niej. Nie obchodzi mnie specjalnie też, co inni myślą o mnie, bo… co mnie to obchodzi? To przede wszystkim świadczy o braku tolerancji innych, a na walkę z wiatrakami nie mam ani czasu, ani chęci, a nawet gdyby miał, to i tak wątpię, że byłbym w stanie zmienić ich zdanie.
Na łamach naTemat pojawił się ciekawy wywiad, którego polecam Wam przeczytać1:
Rok nie widzi od urodzenia. Ma 27 lat i jest Słoweńcem. Do Polski przyjechał dwa lata temu za swoją obecną żoną. Oprócz komputerów i nowinek technologicznych, zajmuje go motoryzacja. Poza tym, nagrywa i rozpoznaje 120 gatunków ptaków. W Słowenii grał na gitarze w zespole „Skromni Band”. Teraz gitarę zamienił na fortepian i akordeon. Koncertuje z żoną.
Przypadkiem zawędrowałem na r/Polska i w komentarzach znalazłem podsumowanie czym są zajęcia z religii w szkole (tłumaczenie moje):
(…) w szkole są zajęcia nazwane „Religia” i generalnie jest to katolicka propaganda.
Najpierw się uśmiałem, a potem, z zaskoczeniem, przytaknąłem.
Gdyby wszystkie drzewa wycięte w Puszczy Białowieskiej w 2017 r. załadować na ciężarówki i ustawić je jedna za drugą, powstałaby kolejka aut ciągnąca się z Warszawy do Radomia.
Ludzka głupota i chciwość jest bezgraniczna.
Od paru tygodni znowu mam depresję. Tą taką prawdziwą. W tym całym negatywnym nastroju nie potrafię jednak pojąć, skąd u nas takie pokłady debili i kretynów w internetach. Dzisiaj przypadkowo przejrzałem komentarze pod różnymi wpisami na rzadko przeze mnie odwiedzanych stronach internetowych i ogarnęło mnie najzwyklejsze przerażenie. Jak i gdzie Ci ludzie się wychowali, że myślą, że zostawienie komentarza o treści „huju zapierdolny kurwo w dupę zjebany wypierdalaj” jest akceptowalne.
Czasami zastanawiam się nad tym, jak ludzkość (względnie natura) wytworzyła podziały na rodziny, religie, politykę czy państwa, i jestem ciekawy co by się stało, gdybyśmy poszli w zupełnie innym kierunku, bo ewidentnie w obecnym wiele rzeczy nie funkcjonuje tak, jak powinno.
Jak chociażby poprawna pisownia słowa „chuju”.
Dzisiaj przypadkowo wyszedłem poza swoją listę porannych newsów, publikacji i źródeł. Dowiedziałem się, że mężczyźni są dyskryminowani przez kobiety, Ziemia jest jednak naprawdę płaska oraz że Elvis żyje.
Czy na tym świecie naprawdę jest tak dużo idiotów, czy po prostu próbują ludzi nabijać w butelkę dla profitu?
Piotr Iskra (via @mcskrzypczak):
Ta informacja powinna trafić do każdej osoby, a w szczególności do tych, które są najbardziej narażone na takie konfrontacje – młodych, osamotnionych, szukających związków. Przypadki catfishingu należy zgłaszać na policję – to bardzo ważne, bo jeśli sprawcy pozostają bezkarni, to mogą niszczyć kolejne osoby.
Kliknijcie w link w tytule, przeczytajcie całość i przekażcie dalej.