Właśnie wyjrzałem przez okno i po raz pierwszy w tym roku zobaczyłem śnieg. Każdego roku robię wtedy zdjęcie. Tradycyjnie odbywa się to w grudniu lub najpóźniej we wczesnym styczniu, ale dzisiaj mamy 27 lutego. Klimat się nie zmienia. Nic, a nic.
Zupa, ziemniaki okraszone i kotlet pożarski
Dzisiaj byłem w paczkomacie i jeszcze jednym miejscu, aby załatwić kilka drobnych spraw, gdy na chodniku zagadał mnie pan, ewidentnie bezdomny. Skaleczony czy też obity nos. Świeża rana na czole. Prawdopodobnie na kacu. Zaczął od „proszę pana” i spodziewałem się tradycyjnego ciągu dalszego, ale zaskoczył mnie pytaniem o posiłek w pobliskiej jadłodajni dla siebie i jego kolegi, również po cięższych paru dniach, patrząc po jego ranach. Kilka kroków później byliśmy przy kasie i składałem w ich imieniu zamówienie, a on komicznie skakał pomiędzy „panem”, a odzywaniem się „na Ty” (co preferuję).
– Zupę poprosimy.
– Tylko zupę?
– No może jeszcze ziemniaki okraszone.
– Na pewno?
– A kotlet pożarski da radę?
Smacznego panowie.