Zupa, ziemniaki okraszone i kotlet pożarski

11 maja, 2023 · 12:22

Dzisiaj byłem w paczkomacie i jeszcze jednym miejscu, aby załatwić kilka drobnych spraw, gdy na chodniku zagadał mnie pan, ewidentnie bezdomny. Skaleczony czy też obity nos. Świeża rana na czole. Prawdopodobnie na kacu. Zaczął od „proszę pana” i spodziewałem się tradycyjnego ciągu dalszego, ale zaskoczył mnie pytaniem o posiłek w pobliskiej jadłodajni dla siebie i jego kolegi, również po cięższych paru dniach, patrząc po jego ranach. Kilka kroków później byliśmy przy kasie i składałem w ich imieniu zamówienie, a on komicznie skakał pomiędzy „panem”, a odzywaniem się „na Ty” (co preferuję).

– Zupę poprosimy.
– Tylko zupę?
– No może jeszcze ziemniaki okraszone.
– Na pewno?
– A kotlet pożarski da radę?

Smacznego panowie.


Czas – młodość vs. dorosłość

3 marca, 2020 · 00:12

Jak byłem nastolatkiem, to wstawałem, czytałem książkę, jadłem śniadanie, szedłem do szkoły, a po lekcjach graliśmy w kosza, piłkę lub jeździliśmy na rowerach. W międzyczasie wyprowadzałem psa dwukrotnie, jadłem obiad i jeszcze miałem czas na grę na komputerze i odrobienie lekcji.

A dzisiaj?

Wstaję jeszcze wcześniej niż kiedyś, jem śniadanie, siadam do komputera, patrzę na zegarek, a tu północ.


27 lutego, 2020 · 09:51

Właśnie wyjrzałem przez okno i po raz pierwszy w tym roku zobaczyłem śnieg. Każdego roku robię wtedy zdjęcie. Tradycyjnie odbywa się to w grudniu lub najpóźniej we wczesnym styczniu, ale dzisiaj mamy 27 lutego. Klimat się nie zmienia. Nic, a nic.


9 lutego, 2020 · 02:25

Obudziłem się dzisiaj półprzytomny na wschód i w końcu doczekałem się ładnego widoku!


8 lutego, 2020 · 10:23

W Udawalawe najczęściej spotykanym gatunkiem był humana sociali media, nieco przypominającym surykatki, posiłkującym się chwytnymi kończynami górnymi, za pomocą których rejestrował inne gatunki w swojej pamięci.


7 lutego, 2020 · 03:15

Zdecydowanie upodobałem sobie kilka lokalnych dań, po których nic tylko palce lizać. Po pierwsze, smażone krewetki w panierce są wyborne i prosto z oceanu – świeższych się nie da zjeść. Po drugie, lokalne kottu jest prawie równie smaczne. Na deser zostają sambusy / samosy, ale o dziwo, trudno tutaj o takie naprawdę dobre. Jeśli lubicie owoce morza, to Sri Lanka jest dla Was.


6 lutego, 2020 · 02:38

Dzień dobry! Po wczorajszej burzy nastał piękny poranek, więc to świetna okazja do dalszego leniuchowania na plaży i podsumowanie dotychczasowych spotkań trzeciego stopnia. Nigdy nie spodziewałem się, że zobaczymy, ot tak po prostu „na ulicy”, warany, makaki (małpy), mangusty, zielone papugi, pasiastych jegomości (lokalne wiewiórki) i więcej, o których teraz zapomniałem. Więcej zdjęć znajdziecie u mnie na IG Stories, zapamiętanych w tym podsumowaniu.


Miłość w czasach zarazy →

4 lutego, 2020 · 04:42

Janusz Schwertner:

Warszawa, stacja Centrum. Kamery monitoringu śledzą każdy ruch pasażerów metra.

Na nagraniu widać, jak chłopak starannie zawiązuje jednego buta, potem drugiego, rozgląda się dookoła, aż w końcu, widząc nadjeżdżający pociąg, spokojnie skacze pod pędzące wagony.

Koła pociągu łamią mu fragmenty odcinka szyjnego kręgosłupa, miednicę, śledzionę, żuchwę, rozrywają płuca.

Nigdy nie miałem styczności w dzieciństwie z osobą, która przechodziła tak ogromne problemy, jak Wiktor i Kacper. W szkole owszem, zdarzało się dzieciakom z innych żartować lub im dokuczać, ale nigdy na podłożu nienawiści. Niestety, winny jest tutaj cały system edukacji, w tym szczególnie nauczyciele (w szkole mieliśmy takich, którzy np. fizycznie znęcali się nad dziećmi z powodu problemów z danym przedmiotem), którzy nie są zupełnie przygotowani do opieki się nad dziećmi, które nie są „normalne” (czyli takie, jak większość – kolejna bzdura). Dotyczy to zresztą również lekarzy oraz naszego wychowania przez naszych rodziców.

Prawda jest taka, czy Wam się to podoba czy nie, że nie ma żadnego wytłumaczenia za psychiczne lub fizyczne znęcanie się nad innym człowiekiem, niezależnie czy jest to osoba mniej inteligentna, bardziej wrażliwa, która urodziła się w nie tym ciele, w którym powinna, czy żadnego innego powodu. Nikt z nas nie jest idealny i każdy z nas jest inny. Uszanujcie to i jeśli nie potraficie zobaczyć za tą „innością” ludzi, w gruncie rzeczy takich samych, jak Wy, to zostawcie ich chociaż w spokoju.

Nigdy nie rozumiałem braku empatii, a ten brak w Polsce jest niestety na zaskakująco wysokim poziomie.


4 lutego, 2020 · 02:41

Zawsze z tęsknotą patrzę, gdy ktoś zimą wrzuca zdjęcia pięknych miejsc z piękną pogodą. Dzisiaj mam okazję na rewanż.


3 lutego, 2020 · 12:26

Niejednokrotnie mówiłem, pół żartem, pół serio, że „nie ma chuja we wsi”, jak Iwona wybierze nam wakacyjny lokal. Potwierdziło się to ponownie.


Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus

3 lutego, 2020 · 10:29

– Kochanie, dowiedz się w recepcji czy mogą mi przynieść żelazko! – usłyszałem, więc przebiegłem się dwa piętra po schodach.

– Mogą, kiedy tylko będziesz chciała! – odpowiedziałem, wracając po chwili.

– A gdzie jest żelazko? – zapytała zaskoczona.

– No… na recepcji… – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Iwona oparła czoło o łóżko… a ja domyśliłem się, że jednak miałem je przynieść, a nie tylko dowiedzieć się czy mają…


3 lutego, 2020 · 10:06

Dotarliśmy do Matary. Bunkrów tutaj nie ma, ale też jest zajebiście!

PS. Ludzie jeżdżą tutaj tak samo źle, jak w Indiach. Dramat.


3 lutego, 2020 · 05:34

Dzisiaj kończymy górską przygodę w rejonie Ella i wybieramy się na południe, do miejscowości Matara. Podróż zajmie nam około 4 godzin samochodem.


2 lutego, 2020 · 12:24

Dzisiejsza niedziela była również świętem dla lokalnej fauny. Nie dość, że na naszych oczach, w odległości dosłownie 4 metrów, odbywała się słowna potyczka między mangustą a wiewiórką, to później zajrzała do nas jeszcze małpka. Na szczęście niczego nie ukradła.


2 lutego, 2020 · 12:18

Po dwugodzinnej wycieczce na most, od razu pojechaliśmy do Lipton’s Seat. Trasa tam zajmuje od półtorej do dwóch i pół godziny, jest szalenie męcząca tuk-tukiem i całkowicie tego warta. Po wjechaniu na 2000 metrów, należy najpierw zjeść lokalne przysmaki do świeżej filiżanki herbaty Liptona (skrajnie różne) od tej u nas), a potem odbyć spacer po polach herbaty. Widoki na tej trasie przebijają te z pociągu do Ella.


2 lutego, 2020 · 12:06

Dzisiejsza wycieczka na Most Dziewięciu Łuków rozpoczęła się jeszcze przed wschodem słońca, aby zdążyć nie tylko na przyzwoite światło, ale również żeby unikać turystów i potem o sensownej potrze dojechać do Lipton’s Seat.


1 lutego, 2020 · 14:44

W hotelu w Kandy zapomniałem, jak debil, ładowarki. Przyjmuje w sumie pięć kabli, więc odłączyłem je bez wyjmowania jej z gniazdka, a potem coś mnie rozproszyło i o niej zapomniałem. To oznaczało, że zostaliśmy bez prądu dla jednego iPada, dwóch iPhone’ów, dwóch Apple Watchów i dwóch Kindle’i. Wczoraj wieczorem skontaktowałem się z hotelem, a oni powiedzieli mi, że dostarczą ładowarkę kurierem do nas, do Ella. Kurier jednak nie pracuje w weekendy, więc dali ją kierowcy, który akurat przywiózł do Ella innych turystów. Za darmo! W podzięce daliśmy kierowcy spory napiwek.

Gościnność Lankijczyków jest niesamowita, a przekonaliśmy się o tym już kilkukrotnie w ciągu trzech dni.


1 lutego, 2020 · 14:31

Dzisiaj udaliśmy się do fabryki herbaty w pobliżu Ella i niestety przegapiliśmy wycieczkę, podczas której pokazują proces produkcji. Ta odbywa się od wtorku do soboty o 10:00. Sklep jest jednak czynny cały dzień, więc mamy plecak pełen liści. Widoki z fabryki też są niczego sobie.


1 lutego, 2020 · 04:07

Po kolacji wróciliśmy do naszego domku i udaliśmy się spać. Noc spokojna jednak nie była – komary cięły tak, jakby od miesiąca głodowały. Na dodatek zostawiłem jedyną ładowarkę w Kandy… Wschód słońca jednak to wszystko wynagrodził.


1 lutego, 2020 · 04:02

Dotarliśmy wczoraj do Ella, rozgościliśmy się w naszym pensjonacie i czym prędzej udaliśmy się do miasta, aby posilić się po całym dniu podróży w Cafe Chill. Po paru minutach doszedłem do wniosku, że Ella to taka górska Łeba, ale z większą dozą kultury.


31 stycznia, 2020 · 08:17

Trasa pociągiem z Kandy do Ella oferuje piękne widoki, ale jest zdecydowanie przereklamowana i trudno ją komukolwiek polecić, no chyba, że chcecie doświadczyć jazdę lokalnym pociągiem.


31 stycznia, 2020 · 05:00

Jedziemy. Ciasno jak cholera. Z opóźnieniem. Za to toalety w zdecydowanie lepszym stanie niż nasze.


31 stycznia, 2020 · 03:43

Dotarliśmy na dworzec w Kandy po szaleńczym pościgu tuk-tukiem w iście Bondowskim stylu (ale nie wiem kogo goniliśmy ani przed kim uciekaliśmy) i teraz czekamy na pociąg. Wydaje się, że nie ma wielu chętnych dzisiaj, więc liczymy na to, że załapiemy się na miejsce.


31 stycznia, 2020 · 02:30

Obudziłem się do piosenki w mojej głowie, której nigdy jeszcze w życiu podświadomie nie nuciłem. „Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka…” tak zawładnęło mną, że nawet „Toss a coin to your Witcher” nie pomaga. Przekleństwo. Odjazd z peronu za jakieś półtorej godziny, więc może mi przejdzie.


30 stycznia, 2020 · 16:10

Plan na jutro zakłada, że o 8:47 załapiemy się na pociąg w Kandy, który 7 godzin później dotrze do Ella – naszego celu. Ponoć jest to jedna z piękniejszych tras na świecie. Będziemy jechali drugą klasą, bo ta nie ma okien ani drzwi, więc sprzyja fotografii. Pozostaje pytanie, czy uda nam się w ogóle zmieścić do pociągu.