Yours truly, na łamach iMagazine – jeśli jeszcze tego nie czytaliście, to polecam kliknąć w tytuł i najpierw nadrobić, po czym zapraszam ponownie tutaj:
Muszę przyznać, że przez pierwszą godzinę byłem nad wyraz sceptycznie nastawiony do tej produkcji. Nie było nic na ekranie, oczywiście poza faktem, że oglądam kolejny film osadzony w zróżnicowanym świecie Gwiezdnych Wojen, co mnie porwało. To się jednak zmieniło w jednej chwili. Magia wróciła. A wystarczyło jedynie kilka słów z ust Hana i odpowiednia oprawa muzyczna… Niesamowite.
Trudno jest napisać cokolwiek na temat tego filmu i go nie popsuć, więc pozostaje mi jedynie dodać, że twórcy umieścili mnóstwo nawiązań do oryginalnej trylogii i pomimo, że niektórzy uważają takie zabiegi jako tani chwyt marketingowy, to mnie kupili.
Bardzo delikatne spojlery poniżej →